Jak ja lubię ten przedświąteczny nastrój, kiedy za każdym niemal rogiem czai się "Last Christmas", choinki błyszczą, witryny mają ten wyjątkowy klimat, a ulice i uliczki wręcz zapraszają do przechadzki. W ten prosty sposób można na chwilę oderwać głowę od mało świątecznych i trochę przygnębiających spraw codziennych. Bo ogólnie rzecz biorąc, fatum końcówki tego roku nadal ma się świetnie i czekam, bardzo czekam na nowy, dla mnie odgórnie szczególny 2018. To oczekiwanie umila mi wełniany płaszcz w kratę, który trochę sobie poczekał, aż doczekał się zdjęć tutaj. Gdy patrzę na te zdjęcia, nie mogę się nadziwić, ani sobie przypomnieć, kiedy ostatnio miałam na sobie tyle kolorów naraz. Kilka odcieni na płaszczu, torebka, spodnie, dodatki. Schyłek roku widać działa na mnie zadziwiająco i nostalgicznie, jak na rasową sentymentalistkę (niestety) przystało.
Wracając do kraty - przez całą jesień doceniałam jej zalety i wcale się nie dziwę, że grała modowe pierwsze skrzypce ostatnimi czasy. W całej wielości swoich oblicz jest mega uniwersalna. Nowością dla mnie są w tym zestawieniu nie tylko kolory, ale i czapka, która za sprawą tego kroju często gości na mojej głowie. To prawdziwe zjawisko, bo od czasów chowania czapki do plecaka w podstawówce, wiernie i szalenie nienawidziłam tych okryć głowy, w których wydawało mi się, nie da się dobrze czuć ani wyglądać, przynajmniej jeśli o moją własną głowę chodziło. Tymczasem nadszedł czas bosmanek, które totalnie mnie omotały i dodatkowo pasują niemal do każdego płaszcza. Dla mnie to prawdziwy fenomen.
płaszcz Bik Bok | spodnie H&M | torebka DKNY | czapka Stradivarius | rękawiczki Maciej Zień x Biedronka | kozaki nn