poniedziałek, 18 grudnia 2017

PŁASZCZ W KRATĘ, KOZAKI ZA KOLANO I BOSMANKA

Jak ja lubię ten przedświąteczny nastrój, kiedy za każdym niemal rogiem czai się "Last Christmas", choinki błyszczą, witryny mają ten wyjątkowy klimat, a ulice i uliczki wręcz zapraszają do przechadzki. W ten prosty sposób można na chwilę oderwać głowę od mało świątecznych i trochę przygnębiających spraw codziennych. Bo ogólnie rzecz biorąc, fatum końcówki tego roku nadal ma się świetnie i czekam, bardzo czekam na nowy, dla mnie odgórnie szczególny 2018. To oczekiwanie umila mi wełniany płaszcz w kratę, który trochę sobie poczekał, aż doczekał się zdjęć tutaj. Gdy patrzę na te zdjęcia, nie mogę się nadziwić, ani sobie przypomnieć, kiedy ostatnio miałam na sobie tyle kolorów naraz. Kilka odcieni na płaszczu, torebka, spodnie, dodatki. Schyłek roku widać działa na mnie zadziwiająco i nostalgicznie, jak na rasową sentymentalistkę (niestety) przystało. 

Wracając do kraty - przez całą jesień doceniałam jej zalety i wcale się nie dziwę, że grała modowe pierwsze skrzypce ostatnimi czasy. W całej wielości swoich oblicz jest mega uniwersalna. Nowością dla mnie są w tym zestawieniu nie tylko kolory, ale i czapka, która za sprawą tego kroju często gości na mojej głowie. To prawdziwe zjawisko, bo od czasów chowania czapki do plecaka w podstawówce, wiernie i szalenie nienawidziłam tych okryć głowy, w których wydawało mi się, nie da się dobrze czuć ani wyglądać, przynajmniej jeśli o moją własną głowę chodziło. Tymczasem nadszedł czas bosmanek, które totalnie mnie omotały i dodatkowo pasują niemal do każdego płaszcza. Dla mnie to prawdziwy fenomen. 



płaszcz Bik Bok | spodnie H&M | torebka DKNY | czapka Stradivarius | rękawiczki Maciej Zień x Biedronka | kozaki nn

środa, 6 grudnia 2017

BLACK FAUX FUR & BURGUNDY JEANS | CZARNE FUTERKO EKO I BORDOWE SPODNIE

Czy Wy też intensywnie czekaliście na św. Mikołaja? Bo ja owszem. Końcówka tego roku skutecznie mnie dobija, a rekord pechowych zjawisk i zdarzeń, które dzielnie mi ostatnio towarzyszą, został pobity. Oficjalnym winowajcą i prowodyrem tych nieszczęść okrzyknęłam listopad, a grudzień ma za zadanie wszystko odczarować. Nie mogłoby się to udać bez św. Mikołąja... W tym roku Mikołaj postąpił bardzo praktycznie, jeśli chodzi o dobór prezentów dla mnie. I tak oto mam swoje cieplutkie i ładniutkie skórzane rękawiczki Maciej Zień x Biedronka (!) gdzie tej współpracy chyba nikt się nie spodziewał i uzupełnienie zapasu w koreańskiej kosmetyczce o dwa nowe erboriany: olejek myjący z dodatkiem węgla i mój ukochany krem cc. Lubicie erborian tak samo wiernie i mocno jak ja? 

Śnieg. To zjawisko towarzyszyło nam przez cały jeden dzień w Rzeszowie, kiedy zima na chwilkę była zimą. Teraz powracamy do jesieni, która chciałaby być zimą, ale nie jest niczym więcej niż paskudną szarą pluchą. Life. Niezależnie od oblicza zimy-niezimy, sztuczne futerko to mój numer jeden na chłodne dni. Nic, dosłownie nic mnie tak nie grzeje, a dodatkowo jako świetna alternatywa płaszczy i kurtek, pasuje mi dosłownie do wszystkiego. Tylko czekam, aż utworzy turbo rozgrzewający duet z moimi nowymi rękawiczkami...



futerko Vero Moda | gorset SH | spodnie Orsay | botki Prima Strada | torebka Michael Kors

niedziela, 19 listopada 2017

PIELĘGNACJA KOREAŃSKA | K-BEAUTY | MOJE KOSMETYKI

Są tutaj fanki pielęgnacji koreańskiej? Moja przygoda i totalne zauroczenie koreańską filozofią dbania o cerę zaczęły się (jak pewnie w przypadku wielu) od wieczoru z książką Charlotte Cho "Sekrety urody Koreanek". Jaką najważniejszą rzecz uświadomił mi ten poradnik pielęgnacji? Że Europejki (i nie tylko) w przeciwieństwie do Koreanek, przykładają zbyt dużą wagę do makijażu, a raczej kamuflażu, niż do sposobu pielęgnacji i dbania o cerę takiego, by mieć niewiele, lub najlepiej nic do ukrycia pod kolejnymi warstwami pudru i korektora. Książka przeuroczej Charlotte zrewolucjonizowała moje podejście do pielęgnacji skóry, to na pewno. Stopniowo wcielam w życie kolejne kosmetyki, które oddziaływały na moją skórę z lepszym lub z gorszym skutkiem - bo niestety, nie każdy kosmetyk koreański oznacza kosmetyk dobry i odpowiedni dla naszej cery. Moja jest wyjątkowo kapryśna i np. kompletnie nie polubiła się z powszechnie lubianą marką MIZON. W tej chwili mam swój kosmetyczny skład, który towarzyszy mi każdego dnia, ale oczywiście nie oznacza to końca moich koreańskich eksperymentów. 

Dziesięcioetapowy rytuał wg Charlotte Cho na początkowo może wydawać się maksymalnie skomplikowany, ale w praktyce wcale tak nie jest. Za o wiele bardziej skomplikowane uważam znalezienie odpowiednich dla siebie produktów, dzięki którym codzienna pielęgnacja będzie przyjemnością, a nie smutną, obowiązkową czynnością, do której zabieramy się niczym za karę. Czy uważam pielęgnację koreańską za skuteczną? TAK. I pewnie gdyby nie głosy koleżanek, które faktycznie zwróciły uwagę na poprawę stanu mojej cery, byłabym skłonna myśleć, że uważam ją za skuteczną, dlatego, że bardzo chcę żeby taka była ;). Ile to razy dawałam o jedną szansę za dużo jakiemuś kosmetykowi, właśnie z tego powodu, że bardzo chciałam, żeby się u mnie sprawdził? ;) Zdecydowanie zbyt wiele, dlatego teraz bez sentymentów odstawiam, lub oddaję komuś innemu do przetestowania produkt, który nie sprawdza się u mnie. 



10 kroków pielęgnacji koreańskiej oznacza trochę więcej niż 10 kosmetyków, ale niewiele więcej niż 10 minut i dużo lepszy humor. W demakijażu siła!
źródło: Charlotte Cho "Sekrety urody Koreanek"


Dwuetapowe oczyszczanie, czyli kosmetyk na bazie oleju i na bazie wody (i taki, którym zmywamy makijaż oczu). Do demakijażu oczu używam płynu micealrnego Mixa, po czym początek rytuału, czyli olejek myjący: u mnie Banila Co. Clean It Zero. Jego zadaniem jest rozpuszczenie makijażu, a najlepiej dozować go okrężnymi ruchami dłoni, tak, by zapobiegać utracie elastyczności skóry. 


Oczyszczającym kosmetykiem na bazie wody jest u mnie polecany przez Charlotte Benton Honest Cleasing Foam, czyli łagodna pianka myjąca do twarzy, która usuwa resztki makijażu odświeżając  i oczyszczając skórę. Jej zadaniem jest dogłębne oczyszczenie skóry, przez co zapobieganie pojawianiu się niedoskonałości i lepsze przygotowanie cery na kolejne kroki. 


Peeling to krok numer trzy. Moim ulubionym jest obecnie Skinfood Black Sugar Honey Mask Washoff, czyli przyjemna peelingo-maseczka, która nie tylko oczyszcza, ale też dzięki swojemu odżywczemu składowi - nawilża skórę. Zwykle trzymam ją na skórze trochę dłużej, niż zwykły peeling. Ten zapach mnie urzeka, a dodatek brazylijskiego czarnego cukru i nawilżającego miodu to mieszanka, która pozostawia skórę miękką i czystą.


Tonik nawilża, oczyszcza i przywraca skórze właściwe pH. Neogen Real Fresh Cleansing Water Rose to moja miłość, miłość i jeszcze raz MIŁOŚĆ. Oczyszczająco-nawilżająca formuła na bazie sfermentowanych płatków róż, które frywolnie pływają sobie we flakoniku, kojarzą mi się z tym co najlepsze, dodatkowo zamkniętym w wygodnej buteleczce. Jego skład jest naprawdę imponujący. Uwielbiam go używać. To mój obecny święty graal wśród toników. 


Esencja, czyli serce koreańskiej pielęgnacji. Konkretniej mieszanka rodzimych koreańskich roślin, która przyczynia się do zachowania cudownego wyglądu Koreanek na długie lata. W Polsce jeszcze do niedawna mało kto w ogóle o esencjach w makijażu słyszał, dzisiaj NA SZCZĘŚCIE mamy dostęp do sporej ich liczby, mimo że do większości ciągle wyłącznie online. Moją obecną jest słynna Missha Time Revolution The First Treatment Essence. 

Serum = kosmetyk pod krem lub maseczkę. Jego zadaniem jest w dużej mierze potęgowanie działania kolejno nakładanego kosmetyku. Dodatkowo, Dear Klairs Freshly Juiced Vitamin Drop Serum wygładza, rozjaśnia przebarwienia, nawilża i odżywia cerę. Zdecydowanie mogę go polecić. 


Maseczki w płachcie to chyba najbardziej relaksująca część pielęgnacji koreańskiej. Stosowane 1-2 razy w tygodniu zdecydowanie poprawiają stan cery. Moje ulubione to te z firmy Skin79, głównie All That Black i Fresh Garden Snail. Maseczki mają za zadanie dosłownie upiększać cerę i faktycznie to robią. Dodatkowo rozjaśniają (nie mylić z wybielaniem) odżywiają, nawilżają i regenerują. 

Moim zdecydowanym ulubieńcem wśród maseczek o klasycznej formule są te z Glamglow. Obecnie - widoczna na pierwszym zdjęciu Glamglow Thirstymud Hydrating Treatment, ekstremalnie nawilżająca i pięknie pachnąca mikstura, którą kocham. 


Krem pod oczy Skinfood Royal Honey Essential Eye Cream to kolejny obok wcześniej opisywanego peelingu i kremu nawilżającego z tej samej serii ulubieniec, którego polecam. Świetnie nawilża i odżywia skórę pod oczami, dosłownie gasi jej pragnienie dzięki zawartości pszczelego mleczka i ekstraktów miodu. 
Nawilżający krem Skinfood Royal Honey Essential Queen Cream z dodatkiem miodu dojrzewającego dogłębnie nawilża i dodaje jej blasku, przy zachowaniu świetnego, jak to zwykle w przypadku Skinfood składu. 


Nawilżającą rolę spełnia też u mnie Missha Super Aqua Cell Renew Snail, czyli krem z wyciągiem ze śluzu ślimaka, który dzięki swojemu składowi silnie regeneruje skórę, pomagając odbudować jej ewentualne uszkodzenia. 
W roli ochronnego SPF, a zarazem jako początek makijażu stosuję uwielbiany przeze mnie Erborian CC Creme z wąkrotką azjatycką, który jest jednocześnie świetnym kremem i delikatnym podkładem, przy czym pięknie rozświetla twarz. 
Z widocznej na zdjęciu miniaturowej serii Golden Snail marki Skin79 uwielbiam tonik, emulsję i krem i zdecydowanie przymierzam się do zakupu pełnowymiarowych produktów. 



Magazyn Day&Night Październik 2017 / mój artykuł na temat k-beauty

wtorek, 24 października 2017

BEIGE AND BURGUNDY | AUTUMN STYLE

Pamięci dobrych czasów, podczas gdy mój aktualny stan to kokon z koca, piramida chusteczek i zamiast biblioteczki - apteczka. Taki opis jest chyba najbardziej adekwatny do poniższych zdjęć. Witaj jesieni, witaj mrozie, witaj plucho, witajcie odwieczne choroby, które w takich warunkach atmosferycznych czujecie się jak ryby w wodzie... Tyle z radosnego powitania nowej pory roku, a poniżej połączenie dwóch bliskich mi kolorów, czyli burgundu i beżu, wtedy, kiedy jeszcze można było sobie pozwolić na takie ubraniowe - dzisiaj już - szaleństwo. Na szczęście przynajmniej w modzie jesień to powołana pora roku i właśnie teraz obserwować można najciekawsze trendy w obiegu. A już niebawem złoty czas moich ulubionych sztucznych i bajecznie ciepłych futerek, złoty mam nadzieję również w kwestii klimatu za oknem :).


naszyjnik origami www.dedicante.pl


bransoletka z zawieszką www.dedicante.pl


naszyjnik www.dedicante.pl



look Bik Bok | botki CCC | torebka DKNY via Zalando | biżuteria DEDICANTE