niedziela, 24 września 2017

HAIR CARE | 11 PRODUKTÓW DO WŁOSÓW, KTÓRE POLECAM

Nie będę ukrywać - pielęgnacja włosów to dla mnie długi i żmudny proces. O wiele łatwiej (i szybciej) jest niestety włosy zniszczyć, choćby za sprawą Bogu ducha winnej prostownicy, albo lokówki, których osobiście używam prawie codziennie. W przyrodzie nic nie ginie i we włosach niestety również, dlatego sprężyste loki czy lśniącą taflę wyprostowanych włosów trzeba później odkupić porządną regeneracją, jeśli nie chcemy skończyć z sianem na głowie. Ku zdziwieniu wielu moich koleżanek, nigdy nie farbowałam włosów, nie poddawałam ich też zabiegom typu loki trwałe czy keratynowe prostowanie, a moje ogólne umiejętności fryzjerskie raczej należy przemilczeć :). Jednak między mną a prostownicą i lokówką nawiązała się już dawno bardzo solidna nić porozumienia, z którą moje włosy muszą się jakoś pogodzić. Żeby im to wynagrodzić, staram się dość skrupulatnie je regenerować. W ostatnim czasie odkryłam kilka konkretnych produktów, które mi w tym pomagają.


Na pierwszy ogień JOICO K-PAK HAIR REPAIR SYSTEM, czyli seria do włosów zniszczonych i osłabionych. W skład zestawu wchodzi szampon oczyszczający, odżywka, która ma za zadanie wygładzić strukturę włosów, rekonstruktor, czyli naprawa i odbudowa struktury włosów i hydrator, odpowiadający za dogłębne nawilżanie i elastyczność włosów. Ciągle jestem w trakcie stosowania całego programu, który w całości wykonuję raz w tygodniu. Moje włosy mają skłonność do nadmiernego obciążania, dlatego zbyt intensywne nakładanie jakiegokolwiek produktu zazwyczaj przynosi odwrotny skutek. System ma mega pozytywne opinie, a faworytem moich skłonnych do przesuszania włosów jest hydrator. Jeśli stosowałyście serię K-PAK, koniecznie dajcie znać jak się u Was sprawuje.


Obecna pogoda, czyli wszechobecna i nieustanna wilgoć w powietrzu doprowadza mnie do szału. Aura szarości i ciągły rain shower  też nie sprzyja chyba niczyim włosom. W przypadku moich - oprócz ogólnego oklapnięcia na skutek wilgoci, gdy tylko poczują kroplę deszczu zaczynają się niemiłosiernie puszyć. Długo nie mogłam znaleźć na to sposobu, dlatego spray KERASTASE DISCIPLINE jest moim odkryciem totalnym. Oprócz zbawiennego, faktycznie dyscyplinującego działania na moje włosy, ma obłędny zapach i urzekające opakowanie. Aktualnie to zdecydowanie mój numer 1. na puszenie włosów. Końcówki włosów lubię przeciągnąć serum JOHN FRIEDA FRIZZ EASE


Prostowanie i kręcenie włosów wymaga zabiegów typu przed i po. Mleczko MILK SHAKE INCREDIBLE MILK 12 EFFECTS to produkt wielofunkcyjny i wielozadaniowy, ja lubię stosować go jako ochrona przed temperaturą i zabezpieczenie przed puszeniem i niezdyscyplinowaniem włosów. Pozytywnym zaskoczeniem okazał się także OLEJEK ARGANOWY z Rossmanna, który niestety nie ma już etykietki, a kupiłam go jakiś czas temu. Kosztował niewiele, a moje włosy dosłownie wpijają go zaraz po nałożeniu. 



Włosy, podobnie jak my, kobiety, bywają zmienne i czasami odmiany wręcz potrzebują. Dawno temu już usłyszałam od fryzjerki, że nie powinno się przyzwyczajać włosów do jednego szamponu, bo po czasie zaczną źle na niego reagować, dlatego na zmianę z szamponem Joico stosuję BED HEAD RESSURECTION dedykowany włosom zniszczonym. Patetyczna nazwa zobowiązuje, a szampon spisuje się całkiem nieźle. Na zniszczone włosy świetnie nadaje się także odżywka JOHN FRIEDA FULL REPAIR, która nie tylko działa naprawczo, ale także ułatwia rozczesywanie włosów. Dobrym zabezpieczeniem przed temperaturą lokówki, a jednocześnie produktem utrwalającym skręt włosów jest TONI&GUY SPRAY GEL FOR CURLS. 




Jeśli macie jakieś sprawdzone produkty do włosów, które polecacie, czekam na komentarze :). 

niedziela, 10 września 2017

PINK VELVET | JEANS SKIRT | AKSAMIT I JEANS

Drogie lato, kocham Cię! Myśl o tym, że już powoli odchodzisz wywołuje u mnie silne stany lękowe. Późna jesień i zima to nie są pory roku. To są czasy, w których walczy się o przetrwanie. Ale nie o tym dzisiaj, bo czuję, że i tak chwile grozy, kiedy pisanie o okropnej pogodzie zagości tu na dobre, zbliżają się wielkimi krokami. Tymczasem dzisiaj w Rzeszowie powalające słońce, ciepłe powietrze, pogodna aura, aż chce się żyć! Żyć i do tego nosić jeansową spódnicę, która w końcu doczekała się zdjęć. Jeszcze kilka lat temu z obrzydzeniem patrzyłam na podobne okazy w sklepach, a teraz proszę, zauroczyły mnie jeansowe mini w tegorocznym wydaniu. Moda to nie tylko ciuchy, ale też dobry sędzia poglądów, dzięki któremu uczę się nie mówić nigdy :). Welur w kolorze delikatnego różu przyda się też w mniej łaskawe pogodowo dni... Jak tam u Was? Macie już jesienne listy zakupów? Moja powstaje w notatniku telefonu i muszę przyznać, że jest to jeden z niewielu umilaczy nadchodzącej zmiany klimatycznej. Kroczę dalej w mojej dumnej, odnienawidzonej jeansowej mini i i razem zaklinamy nadchodzącą jesień. Przynajmniej dzisiaj! :)


bluzka Bik Bok | spódnica H&M | torebka DKNY via Zalando | buty no name