Maj rządzi się swoimi prawami. Mimo miłości do czerni, trzeba sobie powiedzieć szczerze, że obecna aura wręcz wymaga od nas pasteli. Delikatne kolory i tkaniny rozumieją majowy powiew wiatru, całą kwitnącą aktualnie roślinność (w tym początek moich ukochanych piwonii) i coraz wyższe temperatury. Bluzka ze zdjęć to często moja majowa ostatnia deska ratunku, która pasuje mi do wszystkiego, a spodnie są chyba najwygodniejszymi jakie mam. Apropos wygody - ślubne buty jak widać właśnie na etapie rozchadzania ;)
Takich właśnie zwiewnych rzeczy mi trzeba. Nie wiem jak Wy, ale ja nie znoszę obcisłych (zwłaszcza) spodni, kiedy temperatura przekracza 25 stopni. Także - kuloty i zwiewne sukienki, idę po Was!
top i torebka Zara | spodnie SH | szpilki Balmain |