Moje pierwsze spotkanie z marką The Ordinary miało miejsce gdzieś na początku grudnia zeszłego roku i teraz, po ponad miesięcznym stosowaniu już żałuję, że odkryłam ją tak późno. Niezbyt często się zdarza, żeby marka kosmetyczna łączyła w sobie kilka tak istotnych rzeczy jak świetny skład, wysokie stężenie substancji aktywnych, niskie ceny i piękny, minimalistyczny design. Co ciekawe, nie zauważyłam też nachalnej reklamy, a nawet praktycznie żadnej reklamy The Ordinary. Mimo to, baardzo trudno dostać słoiczki pełne cudownych właściwości w polskich sklepach. Jeśli już gdzieś są, to i tak wyprzedane i z długą listą oczekujących na poszczególne produkty. Polityka firmy jest intrygująca, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Dlaczego więc produkty The Ordinary są kultowe? W końcu na rynku jest przesyt kosmetyków, dosłownie do wszystkiego, których kampanie reklamowe biją nas po oczach na każdym kroku. Na początku sama zastanawiałam się co to za obsesja i dlaczego tysiące ludzi jest w stanie czekać miesiącami na te niepozorne buteleczki, jeśli mogą mieć inne, przecież te najbardziej znane marki, "na już". Temat zainteresował mnie na tyle, że zaczęłam szukać i czytać na temat marki i samych produktów. I tu kolejne zaskoczenie. Na polskich stronach nie czekał na mnie jakiś ogrom informacji czy recenzji tych kosmetyków. To samo jeśli chodzi o polskie sklepy z asortymentem kosmetycznym. Gdzieś natknęłam się na zdanie, że #SKŁADY produktów The Ordinary są genialne w swej prostocie i chyba nie mogłabym jeszcze bardziej się z tym zgodzić, niż robię to teraz :). Nie od dziś wiadomo, że dobry skład, to krótki skład, bez całej tablicy Mendelejewa wypisanej kolejno w ciasnej rubryczce. I tak właśnie każde serum The Ordinary ma kilka, kilkanaście składników, nie ma za to zapachu, barwników, zagęstników. Dzięki temu ryzyko podrażnień, co dla mnie akurat było istotne, bo od jakiegoś czasu moja cera poszła w stronę wrażliwej, jest minimalne.
Kluczowym wyróżnikiem zawartości kultowych buteleczek The Ordinary są stężenia. Maksymalnie skuteczne, ale i bezpieczne. Tutaj silnie działające kosmetyki to po prostu norma. Kwas salicylowy w stężeniu 2% czy serum z 20% stężeniem witaminy C, to tylko niektóre przykłady. Przy takich cenach, to naprawdę genialne składy. I właśnie, ceny. To chyba największe zaskoczenie. Średnio, za buteleczkę trzeba zapłacić około 25-45 zł. Oczywiście ceny są różne, w zależności od produktu, ale chyba żaden z nich nie kosztuje więcej niż 80 zł. A to naprawdę fenomen, bo za pełnowymiarowy kosmetyk, nafaszerowany wręcz substancjami aktywnymi, płacimy niekiedy mniej, niż przykładowo za maseczkę koreańską. Robi wrażenie? :)
The Ordinary Salicylid Acid 2% Solution, czyli kwas salicylowy w stężeniu 2% ma za zadanie głównie działać przeciwzapalnie i przeciwtrądzikowo. Producent obiecuje też spowolnienie procesów starzenia cery. Skład: Aqua (Water), Hamamelis virginiana leaf water, Cocamidopropyl Dimethylamine, Salicylic Acid, Dimethyl Isosorbide, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Citric Acid, Polysorbate 20, Hydroxyethylcellulose, Triethanolamine, Ethoxydiglycol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol. Dla mnie rewelacja. Doceni go też każda cera problematyczna.
Buteleczka The Ordinary Niacinamide 10% + Zinc 1%, czyli serum z witaminą B3 i Cynkiem to ta, na którą czekałam najbardziej. Do tego stopnia chciałam ją mieć "na już", że zdecydowałam się na zakup ze strony producenta, czego początkowo chciałam uniknąć, bo wydawało mi się, że tygodniami będę oczekiwać na przesyłkę, tymczasem kolejne miłe zaskoczenie: przesyłka dotarła do mnie w mniej więcej takim samym czasie, jak ta zamawiana na polskiej stronie. Dlatego polecam, polecam i jeszcze raz polecam: www.theordinary.com Serum nawilża, działa przeciwutleniająco, leczy trądzik, zmniejsza produkcję sebum i widoczność porów, ponadto wygładza i sprzyja gojeniu ran. Idealne do codziennego użytku. Skład: Aqua (Water), Niacinamide, Pentylene Glycol, Zinc PCA, Tamarindus Indica Seed Gum, Xanthan Gum, Isoceteth-20, Ethoxydiglycol, Phenoxyethanol, Chlorphenesin.
The Ordinary - Lactic Acid 5% + HA, czyli peeling z kwasem mlekowym i kwasem hialuronowym dogłębnie oczyszcza i nawilża skórę, redukuje warstwę rogową, zapobiega gromadzeniu się bakterii, a co za tym idzie wszelkich niedoskonałości. Za sprawą znajdującego się w składzie Tasmańskiego Pieprzu, zmniejsza podrażnienia związane z użyciem kwasu, który w stężeniu 2% nawilża i uelastycznia skórę. Skład: Aqua (Water), Lactic Acid, Glycerin, Pentylene Glycol, Propanediol, Sodium Hyaluronate, Crosspolymer, Tasmannia Lanceolata Fruit/Leaf Extract, Hydroxyethylcellulose, Isoceteth-20, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Sodium Hydroxide, Ethylhexylglycerin, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol.
nie znam kosmetyków tej firmy, zapowiadają się ciekawie
OdpowiedzUsuńDużo czytam czy oglądam o kosmetykach ale o tej marce jeszcze nie słyszałam ☺
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tych kosmetykach. Zapowiadają się ciekawie
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o marce ale po wpisie kosmetyki bardzo mnie zainteresowały😁
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie znam kosmetyków tej firmy.
OdpowiedzUsuńsłyszałam dużo dobrego o tej marce, na pewno się skuszę na kilka produktów :)
OdpowiedzUsuńNie znam kosmetyków, ale zainteresowały mnie :)
OdpowiedzUsuńNie znam firmy, ale bardzo mnie zainteresowała ta marka. ♥
OdpowiedzUsuńSuper kosmetyki~!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie w wolnej chwili,
Na moim instagramie ruszył konkurs wygrywa 15 osób!
Miłego wieczoru, xx Bambi
Uwielbiam prosty skład kosmetyków i takie właśnie wybieram :)
OdpowiedzUsuńNie znam firmy, ale chętnie bym wypróbowała te kosmetyki :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam styczności z kosmetykami tej marki.
OdpowiedzUsuńOh, ile ja już czekam, aby poznać te produkty.. Ilekroć wchodzę na stronę, widzę, że są niedostępne...Teraz testuję równie kultowe i lepiej dostępne sera Liq Pharm :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jeszcze poznać tych kosmetyków :) pozdrawiam serdecznie :) woman-with-class.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa nie znam tych produktów, ale ciekawa jestem, w jaki sposób jak nie tradycyjną reklamą, firma pokazuje siebie klientom. Zaintrygowało mnie to i muszę poszukać informacji.
OdpowiedzUsuńMuszę się z Tobą zgodzić-te cztery cechy które wymieniłaś czyli cena, skład,fajny desing oraz stężenie rzadko idą ze sobą w parze☺
OdpowiedzUsuńTych kosmetyków nie znam ale wyglądają bardzo ciekawie☺
Pozdrawiam
Lili
Pierwszy raz widzę te produkty :)
OdpowiedzUsuńkosmetyków kompletnie nie znam, ale cena o dziwno nie odstrasza więc aż chce się spróbować :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tą firmą.
OdpowiedzUsuńOo nie słyszałam wcześniej o tej firmie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej firmie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
MY BLOG
słyszałam o tych kosmetykach, ale na tym niestety się skończyło
OdpowiedzUsuńO The Ordinary już słyszałam kilka miesięcy temu, wciąż mam je w pamięci i chętnie w przyszłości wypróbuję coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńCHętnie wypróbuję ciekawią mnie
OdpowiedzUsuńz kwasem takim i takim ach muszę mieć komplet ;D
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę wypróbować kosmetyki tej marki, ale bardzo ciężko jest mi podjąć decyzję od czego zacząć. Asortyment jest imponujący :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie słyszalam o tych kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńkurcze, ciekawe te kosmetyki. Faktycznie stężenie aktywnych składników jest w nich super
OdpowiedzUsuńNi miałam okazji stosować kosmetyków The Ordinary, ale słyszałam trochę dobrego o nich i po tym poście jestem na 100% skuszona. :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz je widzę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, ale mają dobre opinie :)
OdpowiedzUsuńJuż same opakowania zachęcają do zakupu, są zwykłe a takie lubię najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńIdealny prezent na Walentynki, czy ma imieniny, bądź urodziny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patryk